
Kuracja rycynowa
Przepis na kurację rycynową, którą stosuję od jakiegoś czasu znalazłam dawno temu w jednym z tomów „Autobiografii” Joanny Chmielewskiej( jestem wielką fanką twórczości Pani Joanny), pozwolę sobie zacytować.
Zazdrościłam Wandzie….
…która miała wyjątkowo piękne włosy. Zachwyciłam się nimi, nie kryjąc zazdrości.
– Ach, proszę pani…powiedziała Wanda. Rok temu byłam zupełnie łysa – prawie ! Zdumiałam się niedowierzająco i poprosiłam o szczegóły. Wyjawiła je chętnie. Wyłysiała po jakiejś chorobie do tego stopnia, że więcej miała na głowie gołych placków, niż włosów, a w dodatku te resztki wychodziły jej pasmami. Na całe garście już ich nie starczało. Zrozpaczona, pod wpływem czyjejś rady zaczęła smarować głowę rycyną i przez rok miała zmarnowane wszystkie soboty i niedziele, zabieg wygladał bowiem następująco:
W sobotę wieczorem wcierała w głowę ciepła rycynę za pomocą szczoteczki do zębów, raz koło razu w całą skórę, okręcała łeb ręcznikiem i spała w tym naboju. W niedzielę rano myła szczątki włosów i czekała aż wyschną, bo suszarki stanowiły luksus w owym czasie niedostępny. Przetrzymała ten rok i skutek był wstrząsający: grzywa jej wyrosła jak u tarpana.
Przyszła później chwila, kiedy ruszyły w dal takze moje włosy. Żadnej ciężkiej choroby nie przechodziłam… ale włosy zaczęły mi wychodzić również grubymi pasmami i przeraziłam się tym śmiertelnie. Przypomniałam sobie o rycynie Wandy, rzuciłam się na kurację, z tym, ze nie musiałam marnować żadnych sobót i niedziel. Trzymałam miksturę 5 godzin, albo trochę dłużej, potem to myłam i dla odmiany spałam na wałkach do kręcenia. Wytrzymałam 3 miesiące, a rezultat był taki, jak u Wandy, przy najgorszym szarpaniu wychodził jeden włosek, czasem dwa.
Po paru latach sytuacja się powtórzyła, znów się uczepiłam rycyny i znów pomogła olsniewająco. Autorytatywnie stwierdzam, że nie istnieje lepsze lekarstwo na włosy. Rycyna działa bezbłędnie i ma tylko 2 wady: Primo: każde mycie głowy co tydzień zabiera człowiekowi co najmniej 7 godzin, a secundo: włosy od niej trochę ciemnieją i wyglądają jak odrosty po farbowaniu. Nie śmierdzi to natomiast wcale i zmywa się bez trudu szamponem i porządnie ciepłą wodą.
Witam,
Zaciekawiła mnie na kuracja, czy może ona zadziałać również na łysienie spowodowane hiperprolaktynemią lub łysienie androgenne?
Jak często robi się taką kurację, czy 1 raz w tygodniu wystarczy? I skąd bierze się rycynę??
Na łysienie androgenowe raczej nie zadziała. Kurację robi się 1x w tygodniu ( można 2x jeżeli ktoś wytrzyma:)). Rycynę kupuje sie w aptece, kosztuje dosłownie kilka złotych.
dziękuję za odpowiedź, a czy na łysienie spowodowane hiperprolaktynemią zadziała?
Jeżeli prolaktyna jest unormowana powinno zadziałać.
Dzień dobry 🙂 ponieważ od dłuższego czasu obserwuję u siebie wypadanie włosów (ale nie kępkami,po prostu wypada ich więcej i cały czas bez przerwy) – zastosowałam olej rycynowy. Mam wrażenie,że podczas tej kuracji wypada mi więcej włosów…ale może to być efekt tego,że po prostu podczas wmasowywania są bardziej narażone na ciągnięcie. Nie chcę przerywać kuracji ale trochę mnie to niepokoi więc mam do Pani pytanie: po jakim mniej więcej czasie stosowania zaczyna być widoczna poprawa? pozdrawiam serdecznie 🙂
To jest bardzo indywidualne i zależy od przyczyny wypadania.